Rozgrywki piłki ręcznej żeńskiej, które miały miejsce w Herning, zakończyły się porażką dla Polski. W starciu z zespołem niemieckim, polskie zawodniczki musiały uznać wyższość rywalek, tracąc 17 do 33 punktów (10:19 w pierwszej połowie). Mimo to, był to końcowy etap gier grupowych mistrzostw świata, na którym Polki zapewniły sobie już awans do kolejnej rundy. Warto dodać, że turniej jest współorganizowany przez takie kraje jak Dania, Norwegia czy Szwecja.
Arne Senstad, szkoleniowiec polskiego zespołu piłki ręcznej, przyznał się do rozczarowania wynikiem ostatniego meczu. Zdaniem trenera, mimo optymistycznego początku w ataku, obrona nie była na tyle mocna, aby powstrzymać Niemki. Straty na poziomie 5-6 bramek bardzo utrudniały ponowne wejście w grę. Polskie zawodniczki nie radziły sobie w bezpośrednich starciach.
Senstad zauważył, że niemieckie przeciwniczki były dla polskiego zespołu nieosiągalne. Polskie piłkarki ręczne nie potrafiły sprostać rywalce w żadnym z elementów gry. Niemki grały mocno, a Polkom nic nie wychodziło. Trener przeprosił za ten słaby występ i przyznał, że taki jest charakter tej dyscypliny sportu. Mimo wysiłków i prób różnych taktyk, tego dnia nie udało się odnieść sukcesu. Wyróżnił jednak entuzjazm i optymizm swojej drużyny przed meczem, podkreślając, że dziewczyny naprawdę wierzyły w zwycięstwo.
Na koniec Senstad dodał, że najbliższy mecz prawdopodobnie rozegrają przeciwko reprezentacji Serbii i będą dążyć do osiągnięcia triumfu.