Intrygujące jest to, jak często podczas adwentu rodzice wykorzystują postać Św. Mikołaja do wymuszenia określonego zachowania u swojego dziecka. „Mikołaj obserwuje, czy jesteś grzeczny”, „Jeśli będziesz kręcić nosem na jedzenie, Mikołaj nie przyniesie ci prezentów” – te i podobne frazy są często skuteczne, ponieważ dzieci pragną otrzymać upominki. Zadowolenie ze skutków takiej metody może jednak przysłonić nam fakt, jak na prawdziwe emocje naszego dziecka wpływa taka manipulacja.
Wykorzystywanie Św. Mikołaja jako straszydło do egzekwowania posłuszeństwa u naszych pociech jest niewłaściwe, nawet gdy przynosi pożądane rezultaty. Zasługuje to na głębszą refleksję nad tym, co dzieje się w tych sytuacjach.
Czy głównym celem obdarowywania innych prezentami jest manipulowanie ich zachowaniem? W rzeczywistości dajemy prezenty, aby sprawić komuś radość i zadowolenie. Chcemy widzieć uśmiechy na twarzach bliskich nam osób, słyszeć ich radosne okrzyki i obserwować, jak bawią się one swoimi nowymi zabawkami. Chcemy spełniać ich skromne marzenia. W takim podejściu nie ma miejsca na straszenie dzieci. Jeśli używamy Św. Mikołaja jako narzędzia do wymuszania określonych zachowań, nauczymy nasze dzieci, że prezenty są nagrodą za dobre zachowanie, a nie wyrazem miłości i szacunku.
Straszenie Św. Mikołajem może prowadzić do stresu i niepokoju u naszych dzieci, zwłaszcza z czasem zbliżającym się świąt. „Czy byłem wystarczająco grzeczny?”, „Czy Mikołaj mnie odwiedzi?” – takie pytania mogą męczyć nasze dzieci, zamiast pozwolić im cieszyć się magią świąt i rodzinnej atmosfery. Dzieci mogą być dezorientowane: czy Św. Mikołaj to przyjazna postać, która kocha dzieci, czy też groźny starzec, którego należy się obawiać?
Również warto spojrzeć na sytuację z innej perspektywy: czy chcielibyśmy, aby nasi bliscy obiecywali nam prezent pod choinkę tylko wtedy, gdy będziemy się zachowywać tak jak oni tego oczekują? To brzmi absurdalnie, prawda? Dlaczego więc wymagamy od naszych dzieci spełnienia takiego warunku, aby otrzymać prezent?